Jest już nowy, lipcowy numer Kuriera Wareckiego… Zachęcamy do czytania na stronie www.kurierwarecki.pl lub do sięgnięcia po warecki miesięcznik w kilkudziesięciu miejscach dystrybucyjnych (m.in. Dworek na Długiej, Urząd, ZUK…).
Dzień Dobry
Było tak. Jeden nieostrożny ruch i wszystko się posypało. Pękło i rozsypało się na milion małych kawałków. Nie było już czego ratować. Pozostało tylko natrętne pytanie, które powracało uporczywie, męczyło i nie dawało spokoju. Jak żyć? Jak teraz żyć… bez dzbanka do ekspresu? Co dalej?
Amerykańscy uczeni (ach ci Amerykanie i ich przedziwne zainteresowania!) na podstawie długich i żmudnych badań wysnuli wniosek graniczący ze stuprocentową pewnością, że picie kawy może nas uratować przedłużając życie do setki.
Rozumiesz teraz, Drogi Czytelniku, panikę jaka zapanowała w redakcji. Pytanie o to jak żyć przestało mieć jedynie wymiar metafizyczny. Zaczęliśmy drżeć o powodzenie procesów fizjologicznych warunkujących podstawową egzystencję. Amerykański raport był bezlitosny, wyraźnie wskazywał, że najlepiej wypijać 5 filiżanek dziennie. Czekaliśmy, na kontrę angielskich uczonych z opcji herbacianej, którzy udowodnią, że herbata działa tak samo tylko dziesięć razy skuteczniej, i że kawa działa tucząco bo ma ukryte w ziarnach podstępne kalorie, a herbata wręcz przeciwnie. Na próżno…
Nic nie zastąpi aromatycznej filiżanki, nad którą przychodzą do głowy najlepsze pomysły, która latem przyjemnie rozpoczyna dzień, a zimą ogrzewa zmarznięte dłonie. Niektóre rzeczy wydają się tak oczywiste, że nawet nie zawracamy sobie głowy zastanawianiem się DLACZEGO je robimy, co takiego sprawia, że dają nam one frajdę, chwilę przyjemności i miłe wspomnienia, a wiecie co – szkoda!
Może wypadek z dzbankiem był jak odświeżające emocjonalne katharsis na drodze do świadomego życia, które pozwala poczuć szczęście – takie zwykłe, ciepłe, takie, które nie wymaga fajerwerków i wielkich okazji. Chwila z kubkiem kawy pozwala się zresetować, złapać oddech; spienione mleko smakuje jak najlepszy deser pod słońcem; piękna filiżanka wywołuje uśmiech na twarzy i przywołuje miłe wspomnienia. Tak niewiele, a zarazem tak wiele. Koncept dolce vita polega przecież na tym, żeby być obecnym i uważnym w chwilach, które przynoszą nam radość. To degustowanie świata wszystkimi zmysłami. To proste smaki, piękno przyrody, uwielbienie dla rodziny, czas na wspólne posiłki i oczywiście przerwa na dobrą kawę.
A tak przy okazji, czy zastanawiałeś się Czytelniku jak długą drogę przebyliśmy w sposobach serwowanie kawy przez ostatnie 40 lat. Toż to prawdziwa ewolucja. Rewolucja nawet! Od szklanki pełnej fusów zalanych wrzątkiem rodem z PRL, przez cappuccino z proszku w pięćdziesięciu smakach (brrr…), poprzez rozpuszczalne granulki kawy instant, dochodząc wreszcie do ciśnieniowych kombajnów pieniących tak kawę, jak mleko, z milionem dodatkowych zbędnych funkcji.
Małe przyjemności to nie tylko kawa. Przyjemnie jest życie w małym mieście. W miasteczku, na które czasem utyskujemy, że zaścianek, że nie metropolia. A przecież to cudowne, że wszędzie blisko, że wszyscy się znamy – nawet jeżeli czasem doskwiera nam brak anonimowości, mamy coś o czym inni tylko marzą. Mamy swoją mini skalę bez maxi problemów.
Bez korków, spalin, blokowisk jak pustynie, milionów opcji do wyboru, które dają tylko poczucie osamotnienia i alienacji. Fajnie jest być małomiasteczkowym z filiżanką kawy.
I najważniejsze. Jeżeli człowiek postanowił jednak żyć dłużej dzięki kawie właśnie, to powinien… kupić nowy dzbanek do ekspresu..
Redakcja Kuriera Wareckiego