Ostatni w tym roku artystycznym Dobry Wieczór już za nami. 24 maja w piwnicy Dworku na Długiej po raz ostatni przed wakacjami zebrali się lokalni poeci aby wspólnie podsumować ten rok twórczy. Podczas tego wyjątkowego wieczoru artyści przypomnieli utwory prezentowane już podczas wcześniejszych Dobrych Wieczorów, ale także i takie, które mieliśmy okazję usłyszeć po raz pierwszy. Prezentowane utwory nawiązywały również do Dnia Matki, który niedawno obchodziliśmy. Były one pełne miłości i wdzięczności za matczyny trud i troskę.
Swoją obecnością podczas ostatniego spotkania zaszczycili nas m.in. dr Stefan Posoch, Janusz Gwara, Anna Gwara – Borowska, Andrea Czasak, Sylwia Setniewska, Anna Łuszczyk, Piotr Mrozowski oraz wielu słuchaczy. W ramach podziękowań wszyscy obecni otrzymali w prezencie tomiki wierszy kozienickich twórców przekazane przez Kozienicki Dom Kultury.
Kolejny rok artystyczny za nami, a Dobre Wieczory w Dworku na Długiej trwale wpisały się w kalendarz miłośników poezji. I chociaż ten Dobry Wieczór był już ostatnim w tym roku artystycznym nie oznacza to ich końca. Z cyklicznymi spotkaniami lokalnych poetów wracamy już po wakacjach.
PONIŻEJ PREZENTUJEMY AUTORSKIE WIERSZE ZAPREZENTOWANE PODCZAS DOBREGO WIECZORU
dr Stefan Posoch
***
Patrząc w przestrzeń otchłani
Widzę Ciebie w promieniach słońca.
Z nim przychodzisz, odchodzisz i wracasz.
Muzyką do Ciebie piszę
i włosami rozwianymi na wietrze.
Wszystko to, co w tym najpiękniejsze chcę wpleść w kłębek i rzucić Ci do stóp.
By z niego powstało to, co chciałabyś wziąć dla siebie na zawsze
i trochę zostawić dla mnie.
***
Jeżeli nie jesteś zdolny czuć bólu matki
schylonej nad grobem syna,
który swe życie oddał w ofierze za wolność ojczyzny.
Jeżeli nie umiesz zrozumieć poległych,
którzy tysiącem mogił mówią do Ciebie.
Jeżeli nie jesteś zdolny ponieść ofiary
dla tej wolności, którą Ci polegli przynieśli.
Nie jesteś godny tej ziemi,
która przez krew ich patrzy na Ciebie.
Janusz Gwara
SYNU
Życie to nie jest prosta sprawa.
Lecz chociaż trudne – piękne jest.
Choć wokół Ciebie chaos, wrzawa.
Ty, zawsze miej, wspaniały gest.
*
Czeka Cię w życiu wiele ról,
i w każdej, musisz się odnaleźć.
A gdy dokuczy życia ból,
udaj, że go nie czujesz wcale.
*
Zdobywaj, buduj, twórz i rządź,
dbaj by w Tym życiu wszystko „grało”.
Człowiekiem, mężem, ojcem – bądź,
żeby po Tobie – coś zostało.
*
Bierz zawsze to, co daje los,
I walcz o więcej – jeśli możesz.
A kiedy posiwieje włos,
Czas przemijania – przyjm w pokorze.
SŁOWO
od kwiatów jest – piękniejsze
od światła jest – jaśniejsze
Gorętsze jest od słońca
i będzie trwać do końca.
Słowo – nie do przebicia
Bez niego – nie ma życia
Jest z Tobą do ostatka
Najczulsze słowo – „Matka”.
***
MAMO!
Dałaś mi życie i nadzieję
Z Tobą bezpiecznie mi się żyło
Choć różne losu mam koleje
Bez Ciebie – by mnie tutaj nie było.
5 LITER
M – jak miłości czystej smak.
A – początek mój w urodzin dniu.
T – to jak troski wielkiej znak.
K – kochanie – do utraty tchu.
A – ch jakim skarbem jesteś dla mnie
Dziękuje Bogu – że wciąż jesteś.
Anna Gwara – Borowska
MAMO
Napisać wiersz po latach
O tych samych tematach
To zaszczyt nie lada
Rym sam się układa
Opisać mamę będąc już mamą
To uwierzcie mi – nie to samo
Gdy znam już cały ten temat
Historii w głowie mam w bród
I miłość i wdzięczność i zrozumienie
I zachwyt nad każdym dążeniem
By małe stworzenie z wiekiem
Stało się mądrym człowiekiem.
Co kiedyś było niezrozumiałe
Widzę w weneckim zwierciadle
I myślę że, ja to ona
Moja mama! Do bycia mamą stworzona
Dziękuję gwiazdom, losowi
Bogu lub opatrzności
Że taki wzór mi podarował
Dla mojej matczynej codzienności
SERCE
Tak wiele wierszy powstało o sercu
Sercu załamanym lub zakochanym
Sercu do kogoś mocno bijącym
Albo łkającym i szlochającym
Ja moje serce widzę inaczej
Jak bohatera tak wytrwałego
Że aż mi słów brak by opisać
Takiego zucha dzielnego
O każdej porze nocy i dnia
Stuk puk – stuk puk
Ono wciąż trwa
Gdy smutek dławi i żal je ściska
Stuk puk, stuk puk
I kiedy wielka radość łzy z oczu wyciska
Stuk puk, stuk puk
To moje serce jest dla mnie wzorem
Jednym z wielu jakie mi dano
Do zmagań z każdym dniem jest motorem
I będę dzielna tak samo!
KUFEREK RÓŻNOCODZIENNOŚCI
Mam taki kuferek, puzderko.
Czasem gdy mi smutno,
nudno lub gdy nie mogę spać otwieram sobie wieczko
i oglądam różne cudeczka.
Jedne ładne i błyszczące lub puszyste i pachnące
inne szare, kolczaste… tych nie ruszam.
Spadają coraz głębiej.
Przy każdym szperaniu omijam je zręcznie
i staram się nie zwracać na nie uwagi.
Udaję, że ich nie ma w nadziei że kiedyś zupełnie o nich zapomnę
i będzie tak jak gdyby nigdy ich nie było.
Bawię się że bez nich mogłabym mieć tylko
te kolorowe i pysznie smakujące.
Taki figiel dziecka które nadal we mnie mieszka.
Szkoda tylko ze z czasem te ozdóbki lśniące
też mi gdzieś umykają na dno mojej skrzyneczki.
Szukam ich wytrwale.
Lubię z nimi igrać.
Bawić się że są czymś innym, wyobrażać sobie różne ich warianty.
A moje dziecko piszczy z radości i klaszcze w rączki.
I najfajniejsze jest to że mój kuferek w moim małym mieszkaniu nie zajmuje w ogóle miejsca…
Leży na dnie podświadomości w szufladzie z napisem „pamięć” .
***
Mama – to słowo jest pełne tajemnic.
Mama – nie zastąpi jej nikt.
Mama – jak wiele znaczy w naszym życiu?
Mama – to ona wie co lubię.
Mama – zna bardzo dobrze mnie.
Mama – zawsze przy mnie jest.
Mama – nigdy nie opuści mnie.
Mama – bardzo opiekuńcza jest.
Mama – zawsze budzi do szkoły mnie.
Nikt nie zna znaczenia wyrazu tego,
ale jedno wiemy najważniejszym słowem jest.
Anna Łuszczyk
WOŁANIE
płonie katedra na wyspie Cite
i tłum gapiów składa dłonie
i gorzkie żale lecą w niebo
i biją na trwogę dzwony
stałam tam kiedyś z przyjacielem
i splotły się nasze dłonie
jakiś Japończyk zrobił nam zdjęcie
Paryż – maj Anno Domini 2000
o Notre Dame klejnocie wieków
rubinem dziś jesteś w mej duszy
jak Quasimodo piękniejesz skrycie
Skrawkami krzywdy i skruchy
Z Tabernakulum Słońce wstaje
nad Sekwaną unosi się dym
gasną impresję w telewizorze
kamienie łkają stróżkami krwi.
Sylwia Setniewska
OBIECANKI
Będę grzeczna obiecuję
lecz mamusi wciąż pyskuję
Zjem obiadek obiecuję
pełen talerz psu szykuję.
Pójdę spać już obiecuję
jest dwunasta i wciąż wariuję
Rano wstanę obiecuję
i jak rzekła obiecała
i do szkoły się szykuję.
***
„Piękną” pogodę dzisiaj mamy
I z parasolką się dziś przepraszamy
Nic tylko siedzieć w domu
I herbatkę z cytryną popijać po kryjomu
Andrea Patrycja Czasak
N O T R E
Płonie nam Miłość,
mówili oni,
a myśmy patrzyli na siebie w tym czasie,
nie wiedząc o niczym.
Gasiliśmy pragnienie
jednym westchnieniem
z tysiąca uniesień.
Powoli…
Miłość płonęła jak Notre Dame,
choć po kryjomu,
Bogu również bliska.
Płonęła miłość ogniem dwóch ciał.
Splecione dłonie – nasza modlitwa.
W I T R A Ż
Bądź mi,
Słońce
witrażem.
Będziemy lustrować
swe twarze
i nabierzemy barw.
Deszczowy stukot
przez okno się wkradnie
i złoty odcień
przez szparę w drzwiach wpadnie,
ozłoci powieki,
kryształem ozdobi.
I na witrażu umieści nogi,
pod stopą rąbek białej pościeli,
chwyci za słowo,
i słowa powieli;
zamilknie.
W oknie zabłysną świeczki,
na chwilkę.
Rolety opadną, bliskie bibule,
a Ty mnie okryjesz sobą jak tiulem.
Zielenią wypełnią się serca czerwone
i zieleń okryje szmaragdem dłonie,
bo myśmy zieloni,
pierwsi dla siebie.
Jak bardzo zieloni?
Jak bardzo?
Już nie wiem.
Czernią zaczerni się
wszystko wokół
i tylko my jaśnieć
będziemy w tym mroku.
Różowe się staną nasze policzki,
cisza zamieszka w kwiatów doniczkach,
przylgniemy do siebie i jak kometa…
zagubię warkocz w granacie nieba.
D E K A N T A C J A
Dekantacją nie ujmiesz tego,
co we mnie zalega.
Ewentualnie raz jeszcze spróbuj,
ale nie oczekuj cudu.
Powiedz mi,
z czego się składa
tlen,
dno butelki,
co oko powiększa
i zamyka.
Otwiera masę puzzli
i krętych korytarzy.
Ja błąkam się w nich,
opieram o ściany.
Skraplam się,
wrzę, paruję.
A woda w wino to prawda?
I N S T Y T U C J A M I Ł O Ś C I
Wszystko znosi,
wszystkiemu przytakuje,
we wszystkim pokłada
pościele.
Cierpliwa:
na ułamek rozpięcia
guzika;
A metka?
Powie zbyt wiele.
90 % poliester
10 % bawełna
Metka
na nitce?
Na sznurze!
Rozmiar uczucia?
XXL
O kilka numerków
za duże.
M A M O
Za co go pokochałaś,
nie wiem.
Może za oczy.
Ja mam takie.
Może za usta,
głos, spojrzenie
lub okulary, które
stale poprawiał by widzieć.
Nie widział nas.
Mnie.
Ciebie.
Może go pokochałaś
za obecność.
Uwierz, w to bym chciała uwierzyć.
Za jego dłonie,
co pomóc umiały
i posklejać chciały
każdą stłuczoną filiżankę;
domek z kart
ułożyć przy kłótni.
Może go pokochałaś za to
jak do Ciebie mówił,
że jesteś najważniejsza w świecie.
Może za humor,
śmiech głębszy od studni,
może za spacery po lesie.
I może za to, że byłaś
Skarbem
w jego sekretnej serca szufladzie.
A teraz wciąż jesteś
Perłą,
tylko strąconą
w ogromnym nieładzie przeszłości,
Mamo.
Piotr Mrozowski
- METAFIZYKA ŻYCIA
Całą noc
przesiedziałem
na wzgórzu
gniewu
dumając
czy błazen może
zmienić
cokolwiek
na mapie czasu
czy jedyne co mu wolno
to śpiewać dalej
pieśń idioty.
107.
Każdy z nas wędruje
do własnego
krzyża
przez sale szpitalne
przez koła samochodów
pociągów
wisielcze pętle
ogniste płomienie
jedni do wielkich
pięknych
zdobionych
marmurowych
inni do pochylonych
czarnych
małych
zbutwiałych
przydrożnych
każdy wędruje…
Demony zawsze wylezą
nad ranem
zza poduchy
pościel pomielą
kakao rozleją
pacną czarnym pazurem
prosto w czoło
z chichotem
przed źrenice rzucą
zakopane dawno obrazy
drżącego pozostawią
na pastwę dnia
powszedniego
Agnieszka Piekarz
***
Nadeszła wiosna, kwiaty, pogoda,
Tak rok po roku
chociaż trochę szkoda minionych dni
nie odda nikt jak nie przewidzi i przyszłych chwil.
A los rozdaje wciąż różne karty,
lecz wszystkie tali są życia warte, błędy nas uczą,
a piękne są chwile lecz jedno jest pewne
te złe i dobre przeminą i szybko odfruną jak motyle.
Więc spiesz się kochać nie czekaj wiosny
i niech jak najdłużej trwa ten stan radosny,
korzystaj z życia czerp pełnymi garściami,
żyj tu i teraz nie tym co za nami…